
Każda rzecz ma swój czas. Niczego nie można pospieszać. A już zwłaszcza dotyczy to smażącego się naleśnika, którego trzeba obrócić na drugą stronę. Dopiero wtedy, kiedy będzie gotowy i ani minuty wcześniej.
Niektórzy wyrzucają z siebie złe emocje przez medytację. Mi brakuje cierpliwości. Mogę wytupać, mogę usmażyć naleśniki, upiec bułki, zamarynować tofu.
Wstaję – niebywałe! – przed wschodem słońca. Cały dzień przysypiam z palcami przyklejonymi do klawiatury i nosem przyklejonym do szyby – czy choć na minutę wyjdzie słońce? Czy spadnie śnieg? Niech będą białe święta!
Ale śniegu nie ma, jest tylko szron i mgła, ta mgła.
nie widzę już nic nic a nic biało mi
Biały bezśnieżny bezsłoneczny dzień za oknem, biała pustka w głowie. Nic donikąd nie zmierza, a już najmniej ja sama.
Zanim skończę pracę, słońce zajdzie. Czy zobaczę inny świat, kiedy wyjdę z domu? Po co wychodzić? Dokąd? Do kogo?
Biała mgła skleja mi powieki. Obudźcie mnie w 2021.