wierzba, dorastanie i realność

Przejeżdżam rowerem obok rozłożystej wierzby rosnącej przy Reymonta. Teraz wierzba to dla mnie po prostu wierzba, ale kiedyś, ilekroć koło niej przechodziłam, wyobrażałam sobie: to mój wierzbowy dom, kiedyś w nim zamieszkam i będę patrzeć na świat przez prześwitujące wierzbowe ściany. Kiedy to się zmieniło? Ile mogłam mieć wtedy lat? Dziesięć? Piętnaście?

Dziecięcy umysł to jak pusta bańka. Jeszcze można ją zapełnić wszystkim i jeszcze się nie rozstrzygnęło, że koniecznie musi to być ten świat. Częściej są to inne światy i inne historie. Tylko z wiekiem marzenia robią się coraz bardziej konkretne, coraz bardziej podobne do tego, co na zewnątrz. Niektóre z nich nawet się spełniają. Coś się stopniowo zmienia.

Uziemienie myśli. Wypełnienie ich substancją świata zewnętrznego, zaabsorbowanie przepisami ruchu drogowego, hasłami do kont, imionami znajomych. Przez dwadzieścia parę lat życia nazbierało się tyle wspomnień, że spokojnie zapełnią objętość myśli. To już nie jest pusta bańka, czekająca na to, żeby ją czymś wypełnić.

Uziemienie myśli. Tak jakby liście wierzby pochyliły się, dotknęły ziemi i fantastyczny równoległy świat zamknął się na zawsze. To jest warunek życia tutaj, warunek dojechania bezpiecznie do pracy i normalnego funkcjonowania. I nie mam o to absolutnie żadnych pretensji. Chyba polubiłam ten świat, czuję się w nim lepiej niż w wieku dziesięciu lat i nawet przerzuciłam się z czytania fantastyki na reportaże.

Niektórzy mówią, że ten proces uziemiania cofa się pod koniec życia, że wtedy znowu zaczyna się żyć raczej gdzie indziej.

Informacje o Natalia Wo

Krakowianka, obserwatorka, słuchaczka, czytaczka.
Ten wpis został opublikowany w kategorii słowa i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „wierzba, dorastanie i realność

  1. dee4di pisze:

    Ładnie to nazwałaś: uziemianie

Dodaj komentarz